Zadanie jest atrakcyjne wizualnie, dzięki czemu na początku prawie każde dziecko chce przykleić element na przygotowany obrazek. Schody zaczynają się wtedy, kiedy okazuje się, że nie tak łatwo od razu odkleić ten element… To ten moment, kiedy dużo dzieci chce zrezygnować z zadania, niektóre mówią, że nie dadzą rady, inne proszą o pomoc, a część dzieci nawet bez słowa podsuwa mi nieodklejony element licząc, że odkleję go za nie. Ja jednak tego nie robię, przynajmniej od razu. Wiem, że krótko przycięte paznokcie (brrr, mój koszmar z dzieciństwa) to istotna przeszkoda w wykonaniu zadania. Rozumiem, że niewyćwiczone dłonie i potrzeba osiągania natychmiastowych efektów też utrudniają odklejenie listka czy kropelki. Zdaję sobie sprawę z tego, że dla niektórych osób to naprawdę trudne zadanie, przy którym trzeba najpierw wygimnastykować umysł (Jak to w ogóle odkleić?), a potem jeszcze zmusić palce, by zrobiły to, co umysł sobie wymyślił. Nie chcę jednak, by dzieci zniechęcały się po pierwszej nieudanej próbie, albo – co gorsza – w ogóle nie podejmowały wyzwania w obawie przed porażką.
Wolę już poświęcić kilka minut zajęć (tak, tych pełnych materiału, zadań i innych aktywności) na namawianie dziecka do próby wykonania zadania i poczekania aż dziecko znajdzie sposób na odklejenie danego elementu. Zapewniam przy tym dziecko, że jeśli zajdzie taka potrzeba, to pomogę z odklejeniem. Kiedy naprawdę odklejanie trwa długo i nie przynosi oczekiwanych efektów – pomagam. Odklejam kawałek i proszę, by dziecko odkleiło resztę. Czasem całkowicie odklejam dany element, jeżeli z poprzednimi dziecko sobie radziło, a ten jeden od dłuższego czasu stawia opór. Jednak nie wyręczam dziecka całkowicie, bo uważam, że niewiele to da. Oczywiście, naklejka będzie szybko odklejona, będzie wyglądać estetycznie, a na dodatek szybciej uda się powtórzyć przygotowany materiał językowy… Tylko po drodze jeszcze dziecko przekona się, że nie warto podejmować się trudnych zadań, bo po co wkładać wysiłek w wykonanie czegoś, co po jakimś czasie biernego czekania przez dziecko i tak ostatecznie wykona ktoś inny?
Trudne zadania są – co tu ukrywać – trudne. Stanowią wyzwanie, a ich wykonanie potrafi nastręczyć wielu trudności. Jakież jest jednak zadowolenie z odniesionego sukcesu, kiedy uda się je w końcu wykonać!
Uważam, że naprawdę warto motywować dzieci do podejmowania działania. Poczucie sprawczości, gotowość do mierzenia się z różnymi trudnościami, zdolność do samodzielnego szukania rozwiązań oraz przekonanie o własnej wartości i umiejętności pokonywania przeszkód są właściwie bezcenne. Tak samo jak szczęście dziecka, które bało się w ogóle podjąć zadania z powodu przekonania o tym, że na pewno poniesie porażkę, a które po wielu zachętach i namowach nie tylko zabrało się do odklejania elementów, ale też doskonale sobie z tym poradziło i zostało mistrzem małych naklejek.
„Wierzę, że dasz sobie radę.”, „Jeśli będzie trzeba, pomogę.” oraz „Brawo! Potrafisz!” nie są może zaklęciami, ale mają iście magiczną moc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz